Rozdz. CXI – Z Paszyńskim i Kisielewskim po Podlasiu

31 stycznia 2010

Alert czyli Sympatyczne Miglance

W oczekiwaniu zatem na dotację przekształconego w jedną strukturę Miasta dla  XII KTO zająłem się rozkręconym już Alertem Europejskim.  Zająłem się nim właściwie z poczucia obowiązku i misji. No i po to by otaczający mnie ludzie mogli coś zarobić. Sam praktycznie nie zarabiałem na tym nic. No może z trudem pokryłem symboliczny czynsz Wilczej za dwa misiące. Nb. po dwóch latach musiałem po kontrolki NIKu zwrócić UKIE z własnej kieszenie 500 zł.  Urzędnicy doszli bowiem do wniosku, że w ramach przyznanej dotacji nie miałem prawa zmniejszyć kwot projektowanych na noclegi i wyżywienie by trochę lepiej zapłacić ekspertom.


Rozdz. CX – Z Naimską po estakadach.

30 stycznia 2010

Moja sytuacja była w  pod koniec 2002 roku dziwna. Było wiadomo, że najbliższy przyjaciel został wiceprezydentem Warszawy. Zdawać by się więc mogło, że moja pozycja wzrosła. No ale przecież Kaczory, z którymi się Urbański zbratał wszędzie wchodzą pod hasłem prawa i sprawiedliwości, co dla ludzi takich jak Andrzej czy ja w praktyce oznacza,  że łatwiej zatrudnć kogoś z dawnego układu niż nawet najbardziej kompetentnego kolegę. Tak więc doszło do sytuacji w istocie paranolidalnej. Ustosunkowany, z pieniędzmi. Tu –  UKiE i Europejskie Alerty, tam – idea EFiKu,[1] o której już było. Kumpel Prezydenta, już już Doradca i Sekretarz Prezydenckiej Rady Kultury. Kim to ja nie zdawałem się być. Na oko! A jednak coś stanęło na przeszkodzie. Niezręczne słowo ? Spisek?  Dość, że nie dopuścili mnie do pracy.

Moja fundacja „Kultura Tutaj Obecna” i imprezy z Teatrami Ogródkowymi na czele jako dodatek do jakiejś płatnej pracy byłyby bowiem miłym apanażem. Same nie pozwalały związać końca z końcem. Niby wiadomo. A jednak – ciekawe.

Tym ciekawsze, że gdym w 2007 roku pisał te słowa korzystałem akurat gościnnie z gabinetu jednego z dyrektorów biura kadr TVP SA. Było już po tym, co dopiero miało nadejść. Po oszałamiających sukcesach Ogrodów Frascatii. Właśnie tego dnia lipcowego 2007 w „Rzeczpospolitej” ukazał się tekst wieszczący ich śmierć. Za chwilę miały zacząć się oszczerstwa. A ja w trakcie badań lekarskich czekałem na dyrektora Langenfelda, który miał wrócíć z moim kontraktem o pracę w Akademii Telewizyjnej TVP SA. Było jak 5 lat wcześniej. Z tą tylko różnicą, że mój przyjaciel został samym głównym Prezesem TVP SA. I nie miał już nad sobą szefa. Chwilo! Trwaj ! Myślałem  … Krótko trwała. Ledwie 16 miesięcy – tyle co Karnawał Solidarności. Przeżywszy rok 2009 –  Stan Wojenny wspominam jako dobre czasy.

Zatem na początku 2003 roku Wiceprezydent Urbański łapał się  lewą ręką za prawe ucho by jakoś znalaźć miejsce dla byłego marszałka sejmiku, dra nauk, dość chyba sprawnego animatora kultury w prawicowym teamie współpracowników Kaczyńskiego, którzy … bardziej niż diabła obawiają się na urzędzie – goja ! Nie było na mnie pomysłu, więc chcąc niechcąc przedstawiłem w imieniu mojej Fundacji projekt Letniego Festiwalu Artystycznego  i kolejny wniosek ogródkowy. Ciekawe, że po okrzyku „dawaj festiwal”, który usłyszałem jeszcze w listopadzie, gdy kwit ten (natychmiast!) został  Urbańśkiemu wręczony – zapadła kompletna cisza. Otrzymała go także obejmująca właśnie posadę Dyrektora Biura Kultury – córka Rabina czyli Małgosia Naimska.


Rozdz. CIX – Rzeczpospolita Samorządna Michała Kuleszy

23 stycznia 2010

W mej opowieści jesteśmy przypomnę na początku roku 2003. Lech Kaczyński wygrał wybory samorządowe, Urbański został jego zastępcą do spraw kultury, Krzych Murawski znów w Zarządzie: po krótkim epizodzie prezesowania i zarządzania Wydawnictwami Szkolnymi i Pedagogicznymi – ma rekonstruować Pałac Kultury.

A Pałac stoi. Zajmuje powierzchnię, sypie się, kosztuje. Miasto zwalnia go z podatku od nieruchomości – trudno więc powiedzieć czy to się w jakikolwiek sposób kalkuluje. Może należało jak Niemcy Mur Berliński rozebrać go gołymi rękami: cegła po cegle ?  – No tak, ale kto mi zagwarantuje co by na jego miejscu powstało. Tak jak teatry Hanuszkiewicza zamieniono w Supermarkety, aż zniknął Teatr Mały i przekazano zręcznie w prywatne ręce do Fabryki Trzciny miejską dotację Teatru Nowego…

Co by pozostało z Pałacu Młodzieży z basenem, Teatru Lalka, Studio i Dramatycznego, Muzeum Techniki ?  Bo Salę Kongresową nie spełniająca żadnych standardów nawet przeciwpożarowych z pewnością dawno przerobić by należało. Ale na co ? Ale dla kogo ?


Rozdz.CVIII – Obce Palikota dzieje.

23 stycznia 2010

Kto jeszcze na tej drabinie – przed tym Pajacem z „Małej Apokalipsy” Konwickiego świeżo przez NOW-ą właśnie w 1979 roku wydanej ? Na tej drabinie, przed którą kto wie czy nie przyjdzie się w końcu spalić choć inaczej po 25 latach widać dziś zagrożenie dla polskiej kultury niż ćwierć wieku temu. Po schodach Pałacu wstępując ubijaliśmy wszak starą –  tworząc zręby nowej  hierarchii. wartości To klasa Krzycha  Murawszczaka z Saskiej Kępy, a w niej ? –

Krzyś Jasiński.

Krzysztof Jasiński

Nie, nie ten od Teatru Stu. Też rówieśnik, dziś reżyser i znakomity realizator telewizyjny kolega jeszcze z Liceum Batorego.



CVIX CDN – Michał Kulesza czyli co nam zostało z Samorządu


[1]Teoria Teatru – (Ossolineum 1985ISBN 83-04-01935-3ISBN 978-83-04-01935-5);

Rozdz. CVII -Zmarnowane szanse – rzecz o Murawskim Krzychu

21 stycznia 2010

Murawski… O Murawskim już kilkakroć wspominałem. Znam go dobre 33 lata. To także mój rówieśnik. Jak Pałac Kultury. Studiował na Uniwersytecie Warszawski równolegle z nami ( Andrzejem Urbańskim, Grzesiem Godlewskim, Markiem Karpińskim, Michałem Bonim, Krzysiem Jasińskim) tyle, że na historycznym wydziale archeologii .

Opisywałem już nasze z Urbańskim w Sigmie i u Ekonomistów występy z Meteorem. Wspominałem, że brał w nich i Murawski – obok Piotrka Glińskiego ( dziś profesora Polskiej Akademiii Nauk) i Janka Aisnera ( wspólpracownika Lutka Dorna, który na emigracji przepadł gdzieś w Kandzie jeszcze w jakims ’83) roku. To kumple z jednej licealneej na Sasakiej Kępie klasy także – Murawski. Trzeba przyznać, że ten wysoki blondyn o pociągłej twarzy i organizujących jej wyraz wypukłych nieco sennych powiekach jest bardzo zdolny. Przede wszystkim językowo, lecz nie tylko. Z Krzyśkiem losy wyjątkowo nam się przez lata krzyżują.



Łatwo powiedziać. Łatwo zburzyć. Łatwo obiecywać. Jednak ani Paul Morand nie spalił Moskwy, ani Bruno Jasieński Paryża. Przeciwnie – to tego ostatniego moskwicini – zmrozili. Podobnie jak Murawskiego – Lech Kaczyński, a mnie jego „pani prezydent” pod której skrzydłami nie zdołał jednak tenże Murawski już jako platformerski radny przerobić podwarszawskich Ząbek w centrum Nauki i Kultury. Nie wiem nawet czy próbował. Zrezygnował. Oskarżony przez głupców, obmówiony przez agentów, skrzywdzony przez cyników jest dziś Krzyś Murawski – jak Pałac Kultury, jak niżej podpisany, jakąś pozostałością, świadectwem marzeń, śladem umarłej frazeologii.

Rozdz. CVI – Bujalski, Isakiewicz i Murawski – co PeKiN pali.

19 stycznia 2010

Jesteśmy równolatkami. Prawie. Miałem dokładnie rok kiedy powstał. Jego iglicę widać było z domu. Ciekawił. Był wysoki. Trudno powiedzieć czy przystojny. Pytałem Ojca czy można by zeń skakać na spadochronie.

Roślismy razem


Rozdz. CV – Lech Kaczyński plus Janusz Pietkiewicz równa się – Całe to Bizancjum

3 grudnia 2009

poprzedni pierwszy następny

Udział w tym „rykowisku” pod Bella Center 13 grudnia 2002 nie był to wcale koniec mych zatrudnień owego roku. Wszakże ku memu zdumieniu nie żaden Olechowski lecz „moi” przyjaciele Lecha Kaczyńskiego znaleźli się w mieście u władzy. Andrzej Urbański został zastępcą prezydenta miasta ds. kultury. Od pierwszych dni grudnia pełniłem funkcję jego nieformalnego doradcy.


Rozdz. CIV – Bella Center czyli ryczenie krów.

21 listopada 2009

poprzedni pierwszy następny

Czy to także dotyczy tej podróży i tego co się w tym dniu w Kopenhadze działo ? W pierwotnym zamyśle mieliśmy zjechać do Kopenhagi sami i wykonawszy na rynku przygotowany happening zwrócić uwagę na polskie żądania. Jednak po sympatycznej korespondencji z pełniącą obowiązki ambasador RP przy królestwie Danii panią Tuge-Erecińską dowiedzieliśmy się, że tego dnia planowana jest manifestacja europejskiej młodzieży skupionej wokół LYMEC. Wydawało się to oczywiście ze wszech miar logiczne, nawiązaliśmy zatem kontakt z organizatorami i rozumieliśmy, że czeka na nas miejsce w szeregu.


Rozdz. CIII – Alert europejski czyli śladami Leszka Millera,

21 listopada 2009

poprzedni pierwszy następny

Pamiętacie ? Wszystko zaczęło się jeszcze w listopadzie 2002 roku. Właśnie wtedy, gdy wymyśliłem EFIK pierwsze kroki skierowałem do Ministerstwa Integracji Europejskiej, kierowanego wówczas przez Danutę Huebner. Czasy były wprawdzie millerowskie, lecz wszelkie złudzenia związane z tym rządem, już przeszły. A pewne jednak przyznam się otwarcie były.

Gdy po odejściu hołdującej zasadzie nazwanej przez Jarosława Kaczyńskiego „Teraz k…my”  ekipy Jerzego Buzka, który nawet zakończywszy swą misję nie umiał się ze mną za wysiłki włożone w tworzenie częstochowskiej uczelni rozliczyć, w rządzie Millera, pojawiły się osoby tak przeze mnie szanowane jak Andrzej Celiński ( wówcza SLD jednak przez lata sekretarza komisji krajowej w najtrudniejszych czasach Solidarności) na stanowisku Ministra Kultury, czy Włodek Paszyński jako wiceminister edukacji.  Przez chwilę zwątpiłem. Pomyślałem, że gdyby komuś przyszło do głowy ( inna sprawa, że nikt na to jakoś nie wpadł) to wolałbym np. Odznakę zasłużonego działacza kultury odbierać z rąk Celińskiego niż np. pani Nazarowej, której zasług w walce o demokrację  z pamięci nie umiem wyliczyć.


Rozdz. CII – Waldemar Dąbrowski czyli jak gonić króliczka

19 listopada 2009

poprzedni pierwszy następny

W czym problem ? Zadałem sobie pytanie. W naszej odległości od Unii, w osamotnieniu, w braku kontaktu. W Miellen nie myślą o Europie. W sposób naturalny współpracują z sąsiadami zza Renu. Podobnie w Troyes. Nie myślą o środkach. Spotykają się, dużo podróżują. Ja pewnie zdobycie środków na mój festiwal powinienem zacząć od wędrówki po europejskich parkach, może od spisania i enumerowania co ciekawszych letnich muszli parkowych. Wszystko zatem co trzeba, to umożliwić ludziom spotkanie i rozmowę. Nie indoktrynować ich ani zarzucać brukselskimi materiałami lecz na wzór konferencji ekonomicznej w Davos zaprosić zainteresowanych w jedno miejsce ( niech to będzie położona w centrum Europy Warszawa), by mogli przedstawić swoje pomysły i łączyć się w unijne  trójki lub piątki. No cóż podróże kształcą. Podsumowała mój pomysł Kasia Synowiec i ze zdwojoną energią wzięliśmy się do pracy.

Po kliku dniach projekt w swych zasadniczych zarysach był gotów. Ktoś z kolegów Kasi z Forum Młodych Dyplomatów pomógł i naszkicowana przeze mnie w html-u strona nabrała lekkości php. Zniknęła już z serwerów ale ją k’woli ciekawości przypominam.