Rozdz. CXVIII – Asia Jabłczyńska i dzieci z dobrych domów

Asia Jabłczyńska i dzieci z dobrych domów. Opis r. CXVIII

Czułem jak mnie mój ogród oplata. Marzenia raczej. Z każdego spłachetka ziemi wyrastały ludzkie pędy. Z coraz większą oczywistością odsłaniała się prawda zagubionej wspólnoty. Wspólnoty, której nie wymyśliłem, z której jestem i która przyszła ku mnie, skupiła się wokół z jej wadami, małością i pięknem. To ta wspólnota, o której mówił Chałasiński w „Szlacheckim Rodowodzie Inteligencji Polskiej”.

Nie ma zgody między zarządzaniem przez cele, a orientacją na instrumenty władzy. Pamiętam krótki epizod Andrzeja Urbańskiego, kiedy niespełna trzy miesiące kierował „Życiem Warszawy”. Kiedym go spytał potem czemu, go odwołano powiedział:- bo zająłem się pismem, podnoszeniem nakładu zamiast intrygą. Siedziałem w gabinecie zamiast krążyć po korytarzach.

Świadomie powtarzałem ten jego błąd. Nie chodziło mi bowiem o władzę lecz o realizację ideii. Jeszcze, na początku 2004 roku, nie miałem świadomości kastowej. Wiedziałem tylko, że potrzebna jest impreza plenerowa, która będzie miała duszę. I tak to tłumaczyłem radnym. Impreza zakorzeniona w garden party, w niedzielnej po sumie przechadzce po publicznym ogrodzie. Impreza, gdzie dziedziczka z parasolką przyjmuje ukłon sklepikarza w anzugu. Czułem formę towarzyską, nie do końca zdawałem sobie sprawę z treści. Myślałem więc wyłącznie o ogrodach, ale wkrótce przyjrzałem się wnętrzom. Wnętrzom, o których dotąd ani mi (nam) wolno było marzyć. Przyjrzałem się opanowanej przez grafomanów i pretensjonalne damy Biesiadzie Poetyckiej. Imprezie, w której jedna pani puszyła się ku uciesze grupy aspirantów do tytułu literata. Popis pretensji, złego gustu, zmarnowanego papieru.



Dzieci do Włoch – zgoda. Wyszedłem w sumie z 535 tysiącami złotych. Burmistrz nie miał wyjścia. Skręcał się ale musiał to podpisać. Wyznał gdzieś jednak na stronie: – no cóż, jeśli dom kuktury w dzielnicy to powinien być podporzqadkowany władzy. Gdy zaś jego szefem Instytucji Kiltiry ( która nadmiar w odróżnieniu od dzielnicy posiadada osobowość prawną) stanie się ktoś tak ustosunkowany jak Kijowski – wtedy: – Władza traci instrument. Pieniądze zostały przyznane. Jeszcze je ktoś na Radzie Miasta próbował podważać lecz w sumie przyszły. Można było działać. Postanowiłem wrócić do tradycji sprzed dwu lat i robić imprezy codziennie. Ale już nie wyłącznie teatralne. Imprezę w Dolinie Szwajcarskiej nazwałem: Ogródki Warszawskie.

CDN

Dodaj odpowiedź

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.