Śpiewać lepiej czy gorzej nauczono mnie w czerwonym post-kuroniowskim harcerstwie walterowskim. Śpiew jest też może jedną z niewielu rzeczy w moim sposobie bycia, którą uprawiam spontanicznie i … bez ambicji. Mogę śpiewać w chórze, nie muszę być pierwszy i tak myślę sobie, że ten rodzaj śpiewu jest jakoś cywilizacyjnie z południem Europy związany.
Tymczasem Polacy tak strasznie, tak dramatycznie śpiewać nie chcą, ani potrafią. A jeżeli już to od razu solo, od razu popisowo. Więc się każdemu wydaje, że śpiew jest wyrazem próżności, gdy tak naprawdę wynika z poszukiwania jedności. Tego wytęsknionego unissono jakim bywać potrafi teatralna wspólnota.
Więcej w wydaniu książkowym:
Tagi: Opis Obyczajów, Wyżyńska