Piętnaście lat minęło. Miałem poczucie domknięcia jakiegoś cyklu. Zacząłem zresztą właśnie spisywać te wspomnienia i systematyzować materiały. Postanowiłem więc użyć wszystkich niezbędnych a będących w mym zasięgu narzędzi badawczych: wywiadów i panelu dyskusyjnego. …
Wpisy otagowane ‘Wyżyńska’
Rozdz. CLIII – Teatr to miejsce Spotkania. Panel dyskusyjny
piątek, 20 sierpień 2010Rozdz. CXXXV – Cisza nad Wyborczą
niedziela, 20 czerwiec 2010Gazeta, powoli acz coraz bardziej stanowczo odwracała się ode mnie. XIII Konkurs Teatrów Oródkowych był jeszcze w Wyborczej relacjonowany choć akcję Ogródki Warszawskie, przedstawienia dziecięce, kabarety – uporczywym zbywano milczeniem. Teraz atak nastąpił z innego bynajmniej nie teatralnego działu. …
Rozdz. XCV – Zosia Kucówna – czyli Przyjaciele
wtorek, 10 listopad 2009Zosia Kucówna – czyli Przyjaciele, Opis obyczajów…r. XCV
Zgłoszeń nie brakowało. I pieniędzy było nie mało. Nawet sporo. Nie tyle jednak co przed rokiem, który po szaleństwie codziennych imprez X KTO – pozostawił mnie z długami, a do Doliny i tak żadnego nie przyciągnął inwestora. No i środki te jak zwykle pojawiły się strasznie późno. Były też ściśle ukierunkowane. Ani koszta obsługi księgowej, ani lokalu, telefonu, wszystkich mediów czy biura nie mogły być z dotacji pokrywane. Nie wspomnę już o własnej płacy. Gdyż po raz kolejny straciwszy posadę i ja i moje dzieci powinniśmy się znaleźć na pełnym utrzymaniu ogródka.
O powtórzeniu permanentnych letnich zdarzeń nie mogło już być mowy. Krzysztof Marszałek uzależniał zaś dotację od powrotu do wyremontowanego przezeń (czyli ze środków Gminy Centrum) – Lapidarium. Po raz kolejny trzeba więc było szukać nowej formuły festiwalu. Festiwalu, który w swych początkach stał siłą mediów i autorytetem jury. Media w odwrocie. Autorytety – też coraz bardziej podejrzane.
Nigdy nie wyartykułowałem mojej prestensji. Zawodu. Może nadwrażliwości – nie wiem.
Rozdz. LXX – Krystyna Janda i wspólne koszmary
poniedziałek, 31 sierpień 2009Finał był przygotowywany nadzwyczaj starannie. Na ten dzień zaplanowałem bowiem występ Krystyny Jandy, która miała po raz pierwszy pokazać w Warszawie montaż nazwany „Piosenki z Teatru”. Pełna profesja. Umowa z agencją ‘Grami’ Grażynki Miśkiewicz zawarta została jeszcze w czerwcu. Osobny plakat. Pocztówka. Bilety sprzedawane nawet w kasach ZAiKSu. Na koncert przeznaczyłem całą dotację z Ministerstwa Kultury. I stał się on jak chciałem wydarzeniem sezonu.
Wydatek był jednak spory.
Rozdz. LXIII – Jubileusz – czyli roboty ręczne
czwartek, 20 sierpień 2009X – KTO to było w istocie szaleńcze przedsięwzięcie. Pamiętam ten moment, jak chwilę poetyckiego natchnienia. Kiedy już zliczyłem pieniądze szedłem Puławską od strony Teatru Nowego z mieszkania Andrzeja Radomińskiego, który graficznie program mi projektował. Podążałem w stronę mieszkającej nieopodal na vis-à-vis Europlexu Marynki Bersz, której postanowiłem zlecić przygotowanie folderu podsumowującego dekadę. Miał być kolorowy, poręczny, nawiązujący do XIX wiecznej ale też i do mojej dziewięcioletniej już historii. I wtedy powiedziałem sobie: – żyje się raz. a kto nie ryzykuje ten zdycha. Albo się uda albo niech mnie rozniesie z kretesem. To ma być potężny całosezonowy Festiwal oświadczyłem Marynie – trzymaj miejsce na dwa miesiące zdarzeń.
Festiwal uratował Krzysztof Marszałek. Ale … postawił niełatwe warunki.
Rozdz. L. Między nami – szwoleżerami !
środa, 5 sierpień 2009Zatem sytuacja jest taka, że w 1999 roku mam już wreszcie (wydaną na moją spółkę cywilną Media ATaK) decyzję, na której podstawie wpuszczono mnie do Doliny na trzy letnie miesiące. Powołałem fundację Kultura Tutaj Obecna mającą status NGO – organizacji pozarządowej, wreszcie zastrzegłem w Urzędzie Patentowym znak firmowy Konkursu Teatrów Ogródkowych z nowym logiem zaprojektowanym przez Linasa Domarackasa.
Mam więc znowu wszystko. Poza jednym co zasadniczo odróżnia mnie od Adasia Michnika – rzecz w tym, że ja: kolegów nie mam.
Rozdz. XIII. O śpiewach i rymach osobno
czwartek, 9 lipiec 2009Śpiewać lepiej czy gorzej nauczono mnie w czerwonym post-kuroniowskim harcerstwie walterowskim. Śpiew jest też może jedną z niewielu rzeczy w moim sposobie bycia, którą uprawiam spontanicznie i … bez ambicji. Mogę śpiewać w chórze, nie muszę być pierwszy i tak myślę sobie, że ten rodzaj śpiewu jest jakoś cywilizacyjnie z południem Europy związany.
Tymczasem Polacy tak strasznie, tak dramatycznie śpiewać nie chcą, ani potrafią. A jeżeli już to od razu solo, od razu popisowo. Więc się każdemu wydaje, że śpiew jest wyrazem próżności, gdy tak naprawdę wynika z poszukiwania jedności. Tego wytęsknionego unissono jakim bywać potrafi teatralna wspólnota.