Po IX KTO widać było, że pamiętająca Mariensztat i dwa szwajcarskie Ogródki Budka Domańci więcej w całości nie przetrzyma. Zresztą nadchodził jubileusz. Zwróciłem się zatem z kolejnym pismem do radnego Zająca. Dziwna postać. Postawiony przez SLD na straży Śródmiejskiej kultury, zastąpiwszy mnie na stanowisku przewodniczącego Komisji w roku 1994 nie mógł wprost utrupić dobrze rozwijającej imprezy, której nb. jego partyjny kolega Marek Rasiński raczej sprzyjał. Początkowo starał się jednak przekierować moje środki na teatralny Ogródek jaki jego znajmi studenci próbowali prowadzć na małym dziedzińcu przy Uniwersyteckiej SIGMIE. ( Tak tak, tej Sigmie z Olejarza, gdzieśmy swego czasu z Urbańskim „Meteora” grali).
Tam, gdy ja prowadziłem imprezę biletowaną SLD-owscy propagandyści od razu wiedziel, że chleb kulturalny tłumom się darmo rozrzuca.
Tagi: Dolina Szwajcarska, Opis Obyczajów, Samorząd, teatr, Wildstein