Wpisy otagowane ‘kultura’

Rozdz. CLV – Włodek Paszyński wśród serdecznych przyjaciół.

piątek, 27 sierpień 2010

Paszczak… Poznaliśmy się …  Poznaliśmy się „przed Wojną Japońską” istotnie,  ściślej zaraz po Marcu’68 roku – jakoś w maju. Pląsy zuchowe zaliczałem u niego na obozie  w Cierzpiętach latem 1968, gdy miałem lat czternaście, a Włodek jeszcze siedemnastu nie skończył. …

Rozdz.III Sława

środa, 8 lipiec 2009

Nie od razu to zrozumiałem. Próbowałem się bronić. Zrozumiawszy, że nigdy nie zdołam uprawiać krytyki zależnej szukałem innego zawodu. Szukałem ludzi: w radio, w telewizji, w kawiarni. I tam ich wreszcie znalazłem. Moją ogródkową wspólnotę. Miała być malutka. Tak chciała Wyborcza i radził Krzysztof Marszałek – jeden z pomocników najskuteczniejszych, który pomagał wzrastać imprezie. Wbrew powiększającej obojętności radnych przestrzegał mnie zawsze przed podwyższaniem skali. Przed marzeniami owszem ale również przed przecenieneim własnych możliwośi. – „Niech ręka boska broni tradycji Teatru Ogródkowego przed przekształceniem w to, o czym przed chwilą Andrzeju wspominałeś, mówiąc o budowaniu jakiegoś gmachu, jakiegoś podniosłego miejsca. Dopóki to będzie lekkie, dopóty będzie wspaniałe i piękne.” – Inaczej, już po największych sukcesach, które ( przynajmniej na razie) teatr ten pogrzebią wypowie to w listopadzie 2006 Jacek Sieradzki. ….

Więcej w wydaniu książkowym:

Rozdz. I: Teatr to znaczy widzenie

niedziela, 28 czerwiec 2009

“Piszę te słowa po przełomie sierpniowym, na początku burzliwego 1981 roku. Ileż bym chciał dodać, ileż zjawisk odsłania swoje nowe oblicze. Ale nie zrobię już tutaj tego. Tej pracy istotnie nie można poprawiać. Ona jest, czym jest: świadectwem mojego wzrastania, zwierciadłem poglądów kształtujących się w drugiej połowie lat siedemdziesiątych i tworem wprawiającego się pióra. Jeśli jest warta lektury, niech idzie do ludzi. I – niech nie wraca więcej.”

Od chwili, kiedy napisałem tamte słowa minęło równo ćwierć wieku. Prawie 10 lat solidarnościowego karnawału, Stanu Wojennego i wychodzenia przezeń mimo kantów Okrągłego Stołu. No i piętnaście lat epoki, którą godzi się nazwać Piętnastoleciem Międzysojuszniczym, a może godniej Okresem III Rzeczypospolitej.

Bo, ten dramat, który przychodzi odsłonić pod koniec życia spinając jego doświadczenia klamrą z chwytem, którym przed laty życie za grzywę brałem – będzie pewnie Zarysu Teorii Instrumentalnej Teorii Teatru – lustrzanym odbiciem. Chwyt Teatralny, tamta „Praca o teatrze stała się poniekąd – jak ćwierć wieku temu pisałem – rozprawą o dramacie, w części o propagandzie, edukacji, psychologii społecznej.” Po trosze: Ogólną Teorią Wszystkiego.

Tu chcę opowiedzieć życie razem niezwykle bezpieczne, pasjonujące, pełne doświadczeń naukowego klerka, pół-emigranta na paryskim bruku myślącego o karierze, nauczyciela akademickiego i podziemnego konspiratora, nieoczekiwanie dziennikarza poczytnej prasy, a nawet przez czas jakiś telewizyjnego publicysty, którego żywe programy oglądały miliony ludzi, działacza samorządowego – prawie polityka, a wreszcie, a może przez cały czas antreprenera, człowieka, którego głównym celem, próżnością, pasją było: stawanie wobec innych, zwracanie na siebie uwagi po to, by zapośredniczywszy emocję zbiorową w obserwatorach doznać tego niezwykłego uczucia podniecenia, nieomal lotu, szczęścia którego istnienie przeczuwałem, którego doznanie wydawało mi się nadzieją, o którym wiem, że zdarzyć się może najwyżej raz, kilka razy w życiu, ale przecież bywało, uciekało, wraca i ciągle wierzę, że jeszcze mnie ogarnie poczucie jedności, bycia potrzebnym, służenia wspólnocie: słowem – kreowania teatru spotkania, które jednoczy i leczy wszystkich wyznawców boskiego Dionizosa i Asklepiosa, co poprzez teatr dawał przybyłym do Epidauros radość i zdrowie.

Więcej w wydaniu książkowym: