Rozdz. VII. Spotkanie z Lapidarium.

Bodaj w 91 kiedy Andrzej Urbański był krótko wydawcą Pegaza, a ja pracowałem jeszczej w „Tygodniku Solidarność”, w którym właśnie przeprowadziłem ankietę pt. Głosowanie imienne pytając o celowość istnienia Ministerstwa Kultury oraz o to jak dalece teatry winny być dotowane – zgłosiła się do mnie TV bym się wypowiedział nt. dotacji dla sztuki. Materiał miał oczywiście tezę. Artyści chórem narzekali. Toteż nie znalazłem swojej „setki” między wypowiedziami od wszystkich  Englertów pobranych. Nie znalazłem bo pamiętam, co wtedy mówiłem. Jako starówkowy radny zaprosiłem kamerę na ulicę Nowomiejskią. Stanęlismy na wprost Lapidarium.

Na tym  Dziedzińcu Muzeum Historycznego m. st. Warszawy próbował zadomowić się teatr. W 91 roku grali tam „Lizystratę” Arystofanesa. Bardzo spodobała mi się ta idea. Byłem ‘za’ i twierdziłem do kamery, że to najlepszy dowód, że nie jest źle, że reformy, swoboda dobrze służą sztuce.

– Nie był to słuszny pogląd. Może nawet niesłuszny. Nie pojawiłem się na ekranie, a po roku aktorów także tam już nie było. Pojawił się za to Jacek Kiliński.

Więcej w wydaniu książkowym:

Tagi: , , , ,

Dodaj odpowiedź

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.