Archiwum z 27 lipca 2009

Rozdz. XLIII. Spacerkiem po Warszawie.

poniedziałek, 27 lipiec 2009

Zacząłem od Łazienek. Od parku belwederskiego. Przyglądałem się Nowej Pomarańczarni z piękną kawiarnią prowadzoną przez Anetę Kręglicką i kawiarence Trou Madamme. Odkryłem miejsce estradowe z tyłu Starej Pomarańczarni i teatru Stanisławowskiego i małą kawiarenkę dokładnie na wprost wejścia do Urzędu Rady Ministrów. Pamiętam ten kiosk od dziecka, teraz rozrósł się właściwie wbrew przepisom bezpieczeństwa, ale funkcjonuje pod czujnym okiem BORu, bo ministrowie lubią tam latem wpadać na kawę.

Więcej w wydaniu książkowym:

Rozdz. XLII Alians z widzami

poniedziałek, 27 lipiec 2009

Tak, od Hanuszkiewicza, nauczyłem się, że teatr nie jest dla aktora, związku zawodowego, nie jest dla cmokierów spod znaku Marty Fik, która w „Polityce” Rakowskiego udawała świętszą niż sam Papież. Teatr jest dla publiczności. Od Adama nauczyłem się także, aż po dziś dzień tą widownią się bronić. Po 68 roku mój ojciec otrzymał zakaz druku pod nazwiskiem. Mógł jednak funkcjonować i zarabiać pod pseudonimami. ( Nb. ja dziś w pod nazwiskiem funkcjonować mogę w  dość ograniczonym zakresie – zarabiać nawet anonimowo nie jestem w stanie…). Zaczął zatem Senior  pod kryptonimem Dedal publikować Przeglądy Prasy, zwolna przekształcane w stały felieton.  Do Powszechnego na Kordiana poszliśmy zatem ( znów razem) nastawieni negatywnie – by sponiewierać zdrajcę, co śmiał Teatr Narodowy Dejmkowi odebrać. Miałem już lat niespełna 16 – byłem bardzo buńczucznie nastawiony.  Ale … no właśnie to jedno niedogmatyczne – ale, które kazało zmienić osąd. To był Nardelli, Hanuszkiewicz, muzyka  i przede wszystkim reakcja publiczności. Włacznie z moją.

Więcej w wydaniu książkowym: