Spotkanie z Lutkiem Stommą w jakiejś kafejce w XVIII dzielnicy. Przypominam sobie: Paryż – rok 1984. Nie mogłem się oprzeć wrażeniu żeśmy obaj uciekli z kart „Straconych Złudzeń”: on zakorzeniony już od lat kilku Rastignac tłumaczył przybyłemu z prowincji wielkiemu człowiekowi, że się spóźnił – już wszystkie miejsca powstałe z solidarności Francuzów zajęte. Można jednak spróbować wejść na któryś z salonów.