Mijaliśmy się z Urbańskim, wspierali wzajemnie. Wziął mnie do Kaczego Tygodnika Solidarność, w którym przełamałem środowiskowy ostracyzm. Pomogli mi w tym Roman Zimand, Jacek Trznadel, Tomek Burek – dla którego tekstu niszczącego . „Kulturę Polską po Jałcie” Marty Fik poszedłem na wojnę z Jarosławem Kaczyńskim.
Kto by przypuścił, że ta komunistyczna w końcu recenzentka teatralna „Polityki” Rakowskiego – choć przyzwoity człowiek – okaże się przyjaciółką domu braci Kaczyńskich. Zapewne przez ich pracującą w Instytucie Badań Literackich mamę, próbowała, dowiedziawszy się o tekście Burka, zablokować jego druk. Byłem wstrząśnięty. Wychowany w uznaniu absolutnej niezależności oceny literackiej od osobistej nie mogłem pojąć tego, co już dla pracującego wówczas w moim dzial Pawła Hertza było oczywiste.