Nic, nowego nic / i zimą nuda taka, że…
a w sąsiedniej wsi / to pociąg wykoleił się — śpiewali gdzieś w połowie lat sześćdziesiątych Skaldowie do słów Leszka A. Moczulskiego, a Wojciech Młynarski wtórował im lansując piosenkę o Kolumbach:
„Dzieci Kolumba, dzieci Kolumba dziś już są dawno dorosłe
Przygód nie znają, przed sobą mają drogi przetarte i proste.
Szlak wiedzie jasny, tędy i tędy. Nikt się nie waha ni chwili.
Nawet na władne nie stać ich błędy. Starzy je dawno zrobili.”
Dokąd wiódł ten szlak, któremu pokolenie dojrzewające w Polsce w sześćdziesiątych latach XX wieku i chciałoby się przeciwstawić, i nie widziało ku temu jasnych powodów. Pewnie do naszej małej stabilizacji — jak określił epokę Różewicz. Pewnie ku temu aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej, co głosił dla nich właśnie sformułowany, jeden z nielicznych powszechnie przez Polaków akceptowany slogan partyjnej propagandy. …