Wpisy otagowane ‘Urbański’
Rozdz. LVII. Tracenie złudzeń
środa, 12 sierpień 2009Rozdz. LIV – Układ czy Sfera
niedziela, 9 sierpień 2009No właśnie – czym bowiem jest układ ? Szajką czy grupą sprzymierzeńców, solidarnością czy sitwą.? Gdy ktoś dziś mówi o Układach wtedy pytam, gdzie się zaczyna Układ, a kiedy kończy Towarzystwo. Bo przecież jeszcze przed wojną było wiadomo, że się małżeństw, interesów, nawet polityki z ludźmi spoza swojej sfery nie uprawia.
Nie nauczyli nas tego rodzice. Nie nauczyli nas, że istnieją towarzystwa i że niezmiernie rzadko,
W ‘95 roku komuniści już odzyskali władzę i wpływy. Okopem świętej trójcy staje się prezydentura Wałęsy. Do mnie dzwoni Chojecki bym w ostatniej chwili wraz z Małgorzatą Kidawą-Błońską (tak, tak dzisiejszą posłanką Platformy), której
Rozdz. LIII.Polityka gramatyczna – adepci Teresy Hołówki
sobota, 8 sierpień 2009Mijaliśmy się z Urbańskim, wspierali wzajemnie. Wziął mnie do Kaczego Tygodnika Solidarność, w którym przełamałem środowiskowy ostracyzm. Pomogli mi w tym Roman Zimand, Jacek Trznadel, Tomek Burek – dla którego tekstu niszczącego . „Kulturę Polską po Jałcie” Marty Fik poszedłem na wojnę z Jarosławem Kaczyńskim.
Kto by przypuścił, że ta komunistyczna w końcu recenzentka teatralna „Polityki” Rakowskiego – choć przyzwoity człowiek – okaże się przyjaciółką domu braci Kaczyńskich. Zapewne przez ich pracującą w Instytucie Badań Literackich mamę, próbowała, dowiedziawszy się o tekście Burka, zablokować jego druk. Byłem wstrząśnięty. Wychowany w uznaniu absolutnej niezależności oceny literackiej od osobistej nie mogłem pojąć tego, co już dla pracującego wówczas w moim dzial Pawła Hertza było oczywiste.
Rozdz.LII – Człowiek polityczny (Andrzej Urbański)
piątek, 7 sierpień 2009Andrzej wpadł pod silny wpływ Andrzeja Mencwela, a przede wszystkim Stanisława Siekierskiego, którzy pokierowali go w stronę socjologii kultury.
Rozdz.LII – Człowiek polityczny
Z Urbańskim nie rozstawaliśmy się aż do ślubów, na których zresztą kilkakrotnie świadczyliśmy sobie nawzajem.
Ja cały czas miałem szkołę teatralną w głowie. Wywalczyłem IPS czyli indywidualny program studiów. Myślałem o reżyserii. Andrzej wpadł pod silny wpływ Mencwela, a przede wszystkim Siekierskiego, którzy pokierowali go w stronę socjologii kultury. Skończyłem studia przedwcześnie, marząc o reżyserii. Rozstałem się z Krysią a Andrzej – wydawało się z Bożeną. Ruszyliśmy na męskie wczasy do Zawoi…
Rozdz.LI. Andrzej Urbański czyli – Kolega.
czwartek, 6 sierpień 2009Szykował się rozłam w grupie, który przyszły negocjator w rządzie Buzka i staff-ie Kaczyńskich natychmiast rozwiązał salomonowo.
LI. Andrzej Urbański czyli – kolega
Kolegę mam – jednego. Nazywa się Andrzej Urbański. I pewnie nie pisałbym dziś tej książki, gdyby przez cały czas moich zmagań z historią i kulturą, nie było Andrzeja gdzieś w tle.
Poznaliśmy się przeszło 30 lat temu, gdy największa swatka pokolenia czyli kierowniczka dziekanatu wrzuciła nas do tej samej piątej grupy na warszawskiej polonistyce. Czasem myślę by napisać szekspirowską komedię o Losie, który trzyma w szufladzie taka pani z Toku Studiów segregując świeżo upieczonych studentów w stosunku jak to wypada na polonistyce 4 panów na 20 pań…
No więc szybko ukształtowały się pary.
Najpierw sam kręciłem się koło Bożeny, późniejszej żony Andrzeja, a Andrzej flirtował z Elą, która jednak spędziła studia z Krzysiem z sąsiedniej grupy.
Rozdz. XXXVI – Uchodźcy z pogromu
poniedziałek, 20 lipiec 2009Więcej w wydaniu książkowym:
Rozdz. XXXII. Adaś
czwartek, 16 lipiec 2009
Michnika poznałem, gdzieś około ’71 roku. Wyszedł z więzienia i został sekretarzem Antoniego Słonimskiego.
W niedzielę na obiady chodziło się do SPATiFu. Bywaliśmy tam z Ojcem, czasami i pamiętam ten stolik pod ścianą, przy którym zasiadał Szczupły Przechodzień w otoczeniu Alinki Lorenzówny ( dziś profesor Kowalczykowej) i Adasia Michnika w nienagannie przybrudzonym podkoszulku.
– Witaj Antoni, co dobrego, kłaniał się wytwornie Ojciec.
– Ot, karmię personel, odpowiadał poeta.
– Czym mogę panu służyć: kelner w palcem w zupie prezentował SPOŁEM-owski szyk,
– ku…ku..ku.. męczył się warszawski Demostenes,
– Tak, tak Adasiu, zamówimy kuropatwę, dobrotliwie kończył zamówienie pan Antoni.
Adam poznał mnie z Mirkiem Chojeckim, wiedząc, że po pierwszym ślubie dysponuję na Nowomiejskiej mieszkaniem udostępnionym mi przez osiadających już w Paryżu Marię i Kazimierza Brandysów.
Założyliśmy tam skład i introligatornię.