Taniec w ogrodach marzył mi się od dawna. …
To było 29 lipca 2005. Prace szły w najlepsze. Na bieżąco kontrolowałem działania Blue-Boxu w Teatrze Wielkim, gdzie świetni fachowcy z tego teatru po godzinach pracowali dla nas. Jednak wrogowie nie odpuszczali. Tylko, że działania Gazety Wyborczej miast wstrzymać imprezę sprawiły, że w lipcu z dnia na dzień na kolejne spektakle pojawiały się coraz większe tłumy. …
Gazeta, powoli acz coraz bardziej stanowczo odwracała się ode mnie. XIII Konkurs Teatrów Oródkowych był jeszcze w Wyborczej relacjonowany choć akcję Ogródki Warszawskie, przedstawienia dziecięce, kabarety – uporczywym zbywano milczeniem. Teraz atak nastąpił z innego bynajmniej nie teatralnego działu. …
Jeśli ktoś wierzy w reinkarnację, a zna przy tym historię i ma wyobraźnię, niech wyobrazi sobie duszę, która przeżywszy w swoich kolejnych wcieleniach wszystkie czasy we wszystkich możliwych miejscach i na wszystkich istniejących szczeblach drabiny społecznej, wezwana została przed oblicze Najwyższej Istoty, po to by raz jeden wybrała sobie czas i miejsce doczesnego życia, w którym jej będzie najlepiej. Po nocach śnić się może jej niepojęta odpowiedź, gdy po namyśle zdecydowała: więc niech to będzie Polska we wschodniej Europie, druga połowa dwudziestego wieku. …
Nic, nowego nic / i zimą nuda taka, że…
a w sąsiedniej wsi / to pociąg wykoleił się — śpiewali gdzieś w połowie lat sześćdziesiątych Skaldowie do słów Leszka A. Moczulskiego, a Wojciech Młynarski wtórował im lansując piosenkę o Kolumbach:
„Dzieci Kolumba, dzieci Kolumba dziś już są dawno dorosłe
Przygód nie znają, przed sobą mają drogi przetarte i proste.
Szlak wiedzie jasny, tędy i tędy. Nikt się nie waha ni chwili.
Nawet na władne nie stać ich błędy. Starzy je dawno zrobili.”
Dokąd wiódł ten szlak, któremu pokolenie dojrzewające w Polsce w sześćdziesiątych latach XX wieku i chciałoby się przeciwstawić, i nie widziało ku temu jasnych powodów. Pewnie do naszej małej stabilizacji — jak określił epokę Różewicz. Pewnie ku temu aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej, co głosił dla nich właśnie sformułowany, jeden z nielicznych powszechnie przez Polaków akceptowany slogan partyjnej propagandy. …
Na początku – w czerwcu 2005 było bardzo skromnie. Z imprezą czyli Festiwalem Artystycznym instaurowanym na Frascati postanowiłem ruszyć nieco później niż rok wcześniej ( ci Agnieszki Boleckiej „Zimni Ogrodnicy” dali nam się nadto we znaki). Postanowiłem zatem zacząć od przypomnienia właściwie wymazywanej z historycznej pamięci Polaków daty 4 czerwca 1989 roku. Roku zwycięstwa, pamieci pierwszch wolnych wyborów.
To niepojęte, że ten dzień nie stał się świętem narodowym, wielkim wspomnieniem narodowego zwycięstwa, bezkrwawej rewolucji, patriotycznego pojednania. Dlaczego ? …
Czternaście lat teatralnej tułaczki. Z Lapidarium przez Gwiazdeczkę do Starej Dziekanki, stamtąd przez Mariensztat do Doliny Szwajcarskiej. Czy po sześciu latach oswajania tego miejsca, po przywróceniu go pamięci, po zeszłorocznym nadzwyczajnym wzroście frekwencji, gdy stworzone na bazie Konkursu Teatrów Ogródkowych Ogródki Warszawskie odwiedziło przeszło 20 tys. osób – przenosząc się w 2005 roku w nowe miejsce miałem się poczuć odepchnięty lub pokonany? …
Frascati czyli tzw. Park Kultury i wypoczynku opadający estakadą od znajdującego się za budynkiem IMCY na Konopnickiej Muzeum Ziemi w stronę Czerniakowskiej aż ku Wiśle. To Frascati dawno za mną chodziło. Tę opadającą w dół estakadę dla pieszych nie wiedzieć czemu nazwano dziś jak ulicę: imieniem księdza Stanka. Tak, że adresowa ulica Frascati biegnie nieco ukryta schowana w plątaninę nazw krótkich a pobocznych: Na Skarpie, Konopnickiej, Prusa, Francesco Nullo. Namnożon ulic i skwerów a przecież cała ta okolica to jedno tradycyjne – Frascati. …
…