Wpisy otagowane ‘Ojciec (a.kijowski)’

Rozdz. XXXII. Adaś

czwartek, 16 lipiec 2009

Michnik 1985

Adam Michnik na Nowolipkach - zima 1986/87

Michnika  poznałem, gdzieś około ’71 roku. Wyszedł z więzienia i został sekretarzem Antoniego Słonimskiego.

W niedzielę na obiady chodziło się do SPATiFu. Bywaliśmy tam z Ojcem, czasami i pamiętam ten stolik pod ścianą, przy którym zasiadał Szczupły Przechodzień w otoczeniu Alinki Lorenzówny ( dziś profesor Kowalczykowej) i Adasia Michnika w  nienagannie  przybrudzonym podkoszulku.

– Witaj Antoni, co dobrego,  kłaniał się wytwornie Ojciec.

– Ot, karmię personel, odpowiadał poeta.

– Czym mogę panu służyć: kelner w palcem w zupie prezentował SPOŁEM-owski szyk,

– ku…ku..ku.. męczył się warszawski Demostenes,

– Tak, tak Adasiu, zamówimy kuropatwę, dobrotliwie kończył zamówienie pan Antoni.

Adam poznał mnie z Mirkiem Chojeckim, wiedząc, że po pierwszym ślubie dysponuję na Nowomiejskiej  mieszkaniem udostępnionym mi przez osiadających już w Paryżu Marię i Kazimierza Brandysów.

Założyliśmy tam skład i introligatornię.

Więcej w wydaniu książkowym:

XXXI. Szczęście ludzi – ponad wszystko

środa, 15 lipiec 2009

Z komunizmem skończyliśmy, gdzieś po roku ’69 gdy komendantem szczepu został Stefan Kawalec

Ania Tanalska, Stefan Kawalec, Andrzej Purchała

Ania Tanalska, Stefan Kawalec, Andrzej Purchała

(późniejszy wiceminister finansów i główny realizator denominacji złotówki w ramach  reformy Balcerowicza).

Byłem „zuchowym” zastępcą Stefana.

Więcej w wydaniu książkowym:

Rozdz. XXVII. Dzieci Rabina

sobota, 11 lipiec 2009

Ten reakcyjny wywód, w którym zabraknie tylko jednego przymiotnika podjąć można tylko z pozycji przyjaźni. Wychowałem się przecież w Gminie. Najbliźsi przyjaciele moich rodziców to Jula Hartwig i Artur Międzyrzecki, Kazimierz Brandys i Joanna Guze. No oczywiście także Zbyszek Herbert czy Jarek Rymkiewicz ale te kontakty już bardziej doraźne, rzekłbym efemeryczne.

Kiedy więc poprzez polonistykę wkraczałem w świat kultury już na pierwszym spotkaniu Koła Polonistów rozróżniłem znajome typy: Szefowa Sekcji Teatrologicznej Jula Zakrzewska  (dziś Pitera) to oczywiście: Joanna Guze, niegdyś markietanka I Armii LWP, która z Rosji umykała na czołgach Berlinga,.

Ryś Holzer to naturalnie Arturek Międzyrzecki.

Więcej w wydaniu książkowym:

Rozdz. XX. Marna pamięć Jerzego Koeniga

piątek, 10 lipiec 2009

Otóż szczerze powiedziawszy robiąc, w ramach indywidualnego toku studiów polonistycznych te moje 300 godzin w Szkole Teatralnej na Reżyserii –  najmniejszą miałem ochotę wstawać na ósmą rano by słuchać stękania Koeniga o Meyerholdzie czy Wachtangowie. Zależało mi na zajęciach praktycznych. Ale wtedy powiedział mi Ojciec:

– Jędrek! Czas szybko płynie, ani się obejrzysz a będziesz gdzieś z Koenigiem pracował. Bo on jest wszędzie! A to wyjątkowa menda. I jeśli teraz zlekceważysz jego zajecia on zauważy to, zapamięta i wypomni po latach.

Więcej w wydaniu książkowym:

Rozdz. XVIII. Towarzystwo

piątek, 10 lipiec 2009

Wszystko to byli znajomi. Bo jakoś tak jest z biegiem lat i dni, że wszyscy się znamy.

Poruszaliśmy się więc w sferze towarzystwa. Edka Wojtaszka, syna Emila – wieloletniego ambasadora PRL we Francji, ministra spraw zagranicznych za późnego Gierka, (od 2.XII.1976 – do 24.VIII.1980) poznałem jeszcze w walterowskich czasach na starym Dworcu Głównym przy Żelaznej, gdy – w 1964 roku – szczepiono nas na cholerę, co wybuchła właśnie we Wrocławiu.

Szliśmy pamiętam jak dwaj skazańcy peronem. Rozmowa szybko zeszała na poezję, akademie, teatr którym obydwa dziesięciolatki się interesowały:

– Pierwszy raz na obóz spytał mnie Edek,

– Tak. Pierwszy – odparłem:

-To trzymajmy się razem.

Niestety, rozdzielono nas do różnych kampusów, więc tylko czasem spotykaliśmy się potem w drodze do stołówki, czy wracając z obiadu i przy myciu menażek piaskiem w wodach Siecina, próbowaliśmy powrócić do przerwanej rozmowy o teatrze.

Więcej w wydaniu książkowym:

Rozdz.III Sława

środa, 8 lipiec 2009

Nie od razu to zrozumiałem. Próbowałem się bronić. Zrozumiawszy, że nigdy nie zdołam uprawiać krytyki zależnej szukałem innego zawodu. Szukałem ludzi: w radio, w telewizji, w kawiarni. I tam ich wreszcie znalazłem. Moją ogródkową wspólnotę. Miała być malutka. Tak chciała Wyborcza i radził Krzysztof Marszałek – jeden z pomocników najskuteczniejszych, który pomagał wzrastać imprezie. Wbrew powiększającej obojętności radnych przestrzegał mnie zawsze przed podwyższaniem skali. Przed marzeniami owszem ale również przed przecenieneim własnych możliwośi. – „Niech ręka boska broni tradycji Teatru Ogródkowego przed przekształceniem w to, o czym przed chwilą Andrzeju wspominałeś, mówiąc o budowaniu jakiegoś gmachu, jakiegoś podniosłego miejsca. Dopóki to będzie lekkie, dopóty będzie wspaniałe i piękne.” – Inaczej, już po największych sukcesach, które ( przynajmniej na razie) teatr ten pogrzebią wypowie to w listopadzie 2006 Jacek Sieradzki. ….

Więcej w wydaniu książkowym:

Rozdz. II: Grymas Seniora

niedziela, 28 czerwiec 2009

Cokolwiek badacze mogliby powiedzieć o systemie ocen Andrzeja Kijowskiego – zasadniczą wartością w jego twórczości była Sława. I nie mam tu na myśli kariery, uznania środowiskowego czy popularności w mediach. Sława w ujęciu Kijowskiego jest tą z „ Pieśni Polaków” Fredry i z „Małej Improwizacji”, z Micińskiego i z „Legendy” Wyspiańskiego. To Sława z dziecinnego marzenia. …

Więcej w wydaniu książkowym: