Wpisy otagowane ‘Emmanuel Saint-Mars’

Rozdz. CI – Pysk w pysk z Oleksym czyli brukselskie Waterloo

wtorek, 17 listopad 2009

poprzedni pierwszy następny

Z Lille  do Brukseli nie jest zbyt daleko. Ledwie sto kilometrów. Szybkim pociągiem pół, samochodem niespełna godzina jazdy. Na umówione za Zbigniewem Łupiną przybyłem punktualnie. Choć rue du Croissant dobrze ukryta.


Rozdz. C – Palant na Palatynacie

poniedziałek, 16 listopad 2009

poprzedni pierwszy następny

Palant na Palatynacie, Opis obyczajów w 15 leciu.., r. C

Szaleństwo ? Amatorszczyzna ? Heroizm ? Czy mam tłumaczyć, że właściwie to na tę podróż nie było mnie stać ? A już z pewnością na noclegi. Załadowawszy samochód materiałami reklamowymi, pięknie oprawioną książeczką z projektem w wielu egzmplarzach ruszyłem stawić czoła brukselskiej biurokracji, unijnej anonimowości procedur. Ruszyłem jak to w moim zwyczaju bardzo późną nocą. I … zaczęło się od gumy, którą w ulewym deszczu złapałem gdzieś pod Poznaniem. Właściwie nie gumy lecz felgi, bo nie wytrzymała jakości pseudo autostrady na odcinku między Koninem a Poznaniem. Oponę zmieniłem w ulewie. Potem wyremontowałem felgę, gdzieś za Poznaniem w drodze do Świecka, poczułem upiorne zmęczenie. Był biały dzień, prawie południe, droga koszmarna, żadnego hotelu w okolicy. Zjechałem gdzieś w rżysko i zapadłem w drzemkę. Pamiętam, że zbudził mnie telefon komórkowy. Bodaj czy to nie dzwoniła Monika Świtaj. Odpowiadałem światowo, że właśnie jadę do Brukseli. Zmierzałem.