Opis Obyczajów www. księgarnia.kijowski.pl
Nie było mnie na Salonie równo 3 miesiące. Dziewięćdziesiąt dni, w czasie których stoczyłem kolejną walkę z rzeczywistością, z techniką, z biznesem. Walkę w której nie ukrywam czułem się jak ten Harry Potter z blizną pamięci na czole atakowany prze śmierciożerców, który jednak wie, że stoi z nim cały Zakon Feniksa.
Zaczęło się źle. W momencie, gdy położyłem ostatnią kropkę pod publikowanym w ostatnich dniach sierpnia na Salonie zamykającym to czwarty „Krzyżem na Frascati” straciłem ostatecznie zlecenia w TVP. Nie było już dosłownie z czego żyć. Po dwu latach wysoki debet mojej karty kredytowej sięgnął dna. Praca zlecona w prywatnej firmie telewizyjnej ciężka, marnie płatna, w bałaganie. Na dodatek krótkotrwała. Groszowe honorarium wydobywać przyszło szantażem, iż obsmaruję ich na Salonie. Podziałało. I w tym momencie pełen najgorszych myśli po skończeniu dzieła, którego nikt nie chciał wydać, w poczuciu, że jako autor zrobiłem wszystko co w mojej mocy szukałem wsparcia. Niestety Ci na których wydawało się powinienem liczyć wycofali się w litewskie ostępy. Może za trzy miesiące – usłyszałem.
Mój Boże za trzy miesiące wyeksmitowano by mnie już z mieszkania a może nawet HGW kombinowała by czy nie sprzedać mnie wraz z przychówkiem za długi w niewolę.
W sukurs przybył … bank. Po raz n-ty proponując kredyt. Chętnie bym wziął powiadam ale nie ma stałej pracy. No ale przecież od stycznia jakieś dochody Pan ma. Umowy w TVP właśnie się kończyły i mimo, że były to zlecenia City Handlowy dał mi kredyt na … spłacenie karty. W całości ! Szybko się jednak okazało, że go wcale w całości nie muszę spłacać, ot tyle by utrzymać płynność. Karta się odwróciła.
Nie widzieć po co chodziłem pod Krzyż, pisałem te piosenki. Potem miałem już dość i Krzyża i Krzyżowników. Ale tam spotkałem wojującą Marzenę.
Miała kiedyś wydawnictwo – parsknęła śmiechem na moje marzenia o godnych tomach wydawanych przez PIW czy Bertelsmana. Zaprzyjaźnieni drukarze z opozycji dawali tyłka jeden po drugim jednak Marzena uruchomiła systematyczy research i znalazła drukarnię: szybką, dobrą, fachową- elastyczną w warunkach.
Dziś, gdy już trzymam wydrukowane cztery tomy w dłoni mogę z pełną odpowiedzialnością zareklamować Team-Service i pana Krzysztofa Ziemkiewicza, którzy swoją pracę wykonali perfekcyjnie. Nawet literki grzbietów co do milimetra się schodzą.
A wnętrze? Z moją ortografią, interpunkcją, czasem i nieuwagą walczyli wszak co wierniejsi czytelnicy Salonu24 z Elą Bakowska czy „minerwa-mcgonagall” na czele. Zwróciłem się więc do Pani Alicji Górny o wsparcie redakcyjne, a gdy się okazało, że wszystko to mało z pomocą przyszedł Michał Komar, który … skontaktował mnie z pracującą w „Tygodniku Powszechnym” Sylwią Frołow. I tak teksty człowieka na dźwięk imienia którego ( nie mówię oczywiście o nazwisku) potrzykroć żegnają się spluwając przez lewe ramię krakowscy unici, teksty które nawet dedykowane Tomkowi Jastrunowi i przy protekcji księdza Adama Bonieckiego nie są w stanie przebić się przez opór nadredaktorów Tygodnika Pwszechnego, którzy mają własne zdanie i całkowicie się z nim zgadzają wydane zostały, merytorycznie opracowane, zgodnie z postulatem Rekontry w indeksy opatrzone przez team najznakomitszych redaktorów i korektorów ze Smoczego Grodu.
Jeśli to nie znaczy, że tam na górze zwołane zostało nadzwyczajne kolegium pod przewodnictwem Jerzego Turowicza w składzie: Stefan Kisielewski, Artur Międzyrzecki, Senior. To ja nie urodziłem się przy Placu Matejki na ulicy Warszawskiej 1 przy której zresztą mieszkał też pewien Święty „Z Dalekiego Kraju” o, którym jednak Pani Alicja twierdzi, że on już broni mnie z urzędu, a nie po znajomości.
Czy już zatem batalia wygrana ? Mogłoby się tak zdawać, skoro los zdecydował by Promocja mego Opisu odbywała się 29 Listopada. W 180 rocznicę Powstania i 82 rocznicę nie żyjącego już od 25 lat Seniora, w którym to dniu przez 20 lat przyznawaną upadającą właśnie po raz kolejny ( odbudujemy!) Nagrodę im. Andrzeja Kijowskiego. A jednak… Siły zła nie śpią. To co rozegrało się w Warszawie w ostatni poniedziałek, wściekły atak natury i nieudolność służb miejskich na kolejne okupacyjne cztery lata w samorządowych przepychankach wybranych – potwierdziło tylko słuszność mej decyzj, z która po namyśle nie dzieliłem się jednak przed wyborami, że zajęty swoimi sprawami po raz pierwszy od 20 lat nie poszedłem do głosowania.
Skończył się czas udawanej demokracji. Dziś trzeba tworzyć struktury nowe. Po to zaś by je tworzyć, by zyskać perspektywę do tego co się dzieje – trzeba pisać i dobrze by było by nasze pisanie pozytywnie czy negatywnie zostało zauważone.
I znów Zakon Feniksa skupił się w trakcie mego lotu. Zawiedli sojusznicy oczywiści. Wsparła mnie „Rzeczpospolita” w Osobie Krzysztofa Masłonia, który zgodził się na patronat. Oczywiście Salon24 i Igor Janke. Pojawiają się sprzymierzeńcy nieoczekiwani. Krzysztof Jerzy Czerwiecki dyrektor Agencji Produkcji Audycji Informacyjnych ułatwił mi zdobycie patronatu TVP nad ogródkowymi tomami. TVP Warszawa w osobie Oli Zawłockiej także wspomaga materiałami i patronatem. Umożliwiono mi fachowy montaż przebogatego Archiwum Teatru Ogrodkowego i wyprodukowanie w TVP 1,5 godzinnej „Kroniki Konkursu teatrów Ogródkowych 1992-2006” insertu do IV tomu zatytułowanego „Thea to znaczy widzenie”.
Zresztą każdy z tomów można kupić z insertem na DVD. Do pierwszego: społecznego tomu zatytułowanego „Odsłanianie dramatu”, który poprzedził wstępem Paweł Śpiewak dodałem wystąpienie Seniora na Kongresie Kultury Polskiej oraz kilka moich filmów robionych z zlecenie nie istniejącego już Komitety Badań Naukowych.
Drugi tom medialny poprzedziła wstępem Marek Król – ja zaś zapatrzyłem go jeszcze w DVD z Kronikę zdarzeń „Nowej Telewizji Warszawa.
Wreszcie trzeci tom, do którego wprowadza Państwa Maciej Wojtyszko opatrzyłem za łaskawą zgodą Artystów archiwalna rejestracją ogródkowego debiutu Edyty Olszówki i Janusza Onufrowicza w przedstawienu „Spacerek przed snem” oraz od lat z sukcesami granego znakomitego muzycznego przedstawienia Staszka Górki, Wojtka Machnickiego i Zbyszka Rymarza: „Ten Drogi Lwów”.
Nie daliśmy się żywiołom. Gdy Staszek Górka niegolony i zmęczony przycwałował w miniony poniedziałej na swym ognistym rumaku by mnie z książkami z zasp zimowych wycofać – zmiękły nawet padające jedna po drugiej taksówkarskie korporacje, które zarówno mnie jak i ozdabiającej poniedziałkowy wieczór Elżbiecie Ryl-Górskiej umożliwiły jednak dotarcie do Klubu Księgarza.
To się nazywa energia pozytywna. To się nazywa czary. To się nazywa Patronus. Patron. Pater. Czy Patria. Jak wolicie. Czuję, że ona jest z nami, i że pisząc oraz wydając – jej służę.
Ja służę. Państwo czytajcie, a i kupujcie łaskawie. Można to już uczynić via Internet. Przesyłki w kraju realizować będzie firma „Kolporter”. Spedycję międzykontynentalną weźmie na siebie zapewne firma Fedex. Od jutra książka dostępna będzie w kompletach ( cztery tomy bez DVD = 142 zł, komplet z DVD – 157 zł) w Głównej Księgarni Technicznej przy ulicy Świętokrzyskiej 14 w Warszawie.
Tamże 6 grudnia o ósmej wieczorem w prowadzonym przez Józefa Orła w Bookhousecafe „Klubie Ronina” będzie można wysłuchać wprowadzenia Pawła Śpiewaka. Będziemy mieli szansę porozmawiać. Pewnie coś przeczytam. Obiecał mi wpaść Marek Król, a książkę sprzedawać będę w promocyjnej cenie 99 zł za komplet bez płyty i 149 z płytami. Wszystkie szczegóły znajdziecie Państwo na stronach” www.opis-obyczajow.pl. Oraz na Facebooku.
Serdecznie zapraszam