W 2004 roku codzienne spotkania w Dolinie Szwajcarskiej rozpoczęły się 15 maja – równo sześć lat temu. Opisanym już Festiwalem Literatury zmoczonym przez Zimnych Ogrodników. Jednak publiczności z każdym dniem przybywało.
Co niedzielę w Lapidarium i co poniedziałek graliśmy spektakl przeglądu ogródkowego. Było już wiadomo, że tego roku do Jury prócz Jurka Derfla, dołączy ściągnięta przez Anię Retmaniak – Grażyna Barszczewska.
Dokooptowałem też, naiwnie licząc na wsparcie reprezentowanych przezeń środowisk, świeżo odwołanego z Teatru Wybrzeże krytyka kulinarnego „Gazety Wyborczej”, zadeklarowanego geja i wytrawnego organizatora Teatralnego – wychowywanego w latach ’80 tych na placówce w Moskwie – Macieja Nowaka. Doprawdy czy można było pójść dalej w tolerancji !?
W ramach przeglądu wystąpili 17 maja 2004 o godz.19.00 Teatr Dramatyczny (Elbląg) z „Psychoterapią, czyli sex w życiu człowieka” a 24 maja 2004 godz. 19. 00 Teatr Śląski (Katowice) „Frank&Sztajn”. I to był ostatni spektakl, na którym próbowałem jeszcze biletować imprezę. Z tego biletowania musiałem się wcześniej tłumaczyć, kiedy w odpowiedzi na moje prywatno-gminne ogródki eSeLDowskie „zające” próbowały ( a i tak bez powodzenia) wspierać urządzany na małym rynku dziekanki przez studentów UW Letni Ogródek Teatralny.
A zrobili to dlatego, że w odróżnieniu od prawicy zawsze czuli siłę igrzysk, za które od peryklejskich czasów władza nie tylko nie kazała płacić lecz skłonna była nawet płcić ludowi teatralną dniówkę – ateńskie dwa obole.
Kiedy więc ruszywszy z imprezą w połowie maja zobaczyłem, że w pełni sezonu teatralnego i bez nawyku tak wczesnego odwiedzania plenerów w Dolinie nie przybywają doń tłumy stwierdziłem, że blokowanie wejścia ludziom i zmniejszani frekwencji dla 100 – 400 zł od spektaklu, (co w skali sezonu mogło dać w porywach trzy do sześciu tysięcy złotych), które dotychczas przeznaczałem na skromne honoraria dla artystów w istocie mija się z celem.
Dotychczas obowiązywała genialna. skromnie zaznaczę 🙂 w swej prostocie zasada, że aktorzy występujący w Konkursie walcząc o wysoką nagrodę rezygnują z honorariów. Satysfakcjonując się jedynie ściąganym przeze mnie plenerowym (ale obowiązkowym) „kapeluszem”. Teraz jednak stwierdziłem, że przy 430 tys. zł które udało mi się otrzymać od Prezydenta Kaczyńskiego ważniejsze jest podniesienie frekwencji niż kilka tysięcy złotych. Ustaliliśmy więc z Darkiem Sikorskim, którego zwolniłem w tym momencie, z mało przyjemnej roli finansowego cerbera, że w Regulaminie Teatru Ogródkowego wprowadzona zostanie zmiana polegająca na tym, iż każdy występujący w konkursie aktor otrzyma ze strony organizatora prócz noclegu i zwrotu kosztów przejazdu także zryczałtowane honorarium w wysokości 100 zł.
Ważne jest to zastrzeżenie: ze strony organizatora. Przez lata bowiem korzystając z patentu: „gracie bez honorarium, za kasę z kapelusza z nadzieją na wysoką nagrodę” dostarczałem stołecznej publiczności znakomite spektakle za przysłowowy „psi grosz”. Patent ten jednak sprawdzał się w relacjach z małymi anterpryzami prywatnymi, gdzie trupa 4-6 osób ponosi koszta, główny aktor jest kierowcą, heroina księgową, służący tragarzem, gdzie aktorzy wzajemnie charakteryzują się, strzegą rekwizytów, gdzie najwyżej jedna góra dwie osoby – zwykle zajmujące się oświetleniem i nagłośnieniem pracują nie występując na scenie. Takich zespołów jest w Polsce parę: Teatr Tradycyjny Hankiewiczów, Clown Wiepriewa, Teatr Własny Stanisławiaka, Korez Mirka Najnerta, Montownia, czy Kabaret Moralnego Niepokoju.
Jednak zespołami większymi, stacjonarnymi innymi zgoła rządzą prawa. Tam nie opędzi się przyjazdu czterema osobami, tam za zespołem ciągną się tragarze i garderobiane, tam aktor nie widzi powodu by poniżać się do fizycznej pracy. Tam też nawet 10 tys zł nagrody nie zrewolucjonizuje budżetu instytucji, a i nagroda na festiwalu sprawi przyjemność dyrekcji lecz nie wiele zmieni w życiu poszczególnego artysty. Taki też artysta zazwyczaj nawet na festiwalu konkursowym nie zrezygnuje ze swojej wyjazdowej stawki, którą wypłacać musi mu teatr. No i wypłacał. Tak było zawsze w wypadku profesjonalnych scen, z którymi dane mi było współpracować: Z Białostockim Teatrem Lalek, Ludowym z Nowej Huty, Miejskim z Gdyni, Tarnowskim im. Solskiego czy z Teatrem Powszechnym w Łodzi na samym czele.
Nie ma co ukrywać: był w mój festiwal wpisany paradoks. Paradoks, któremu najwyraźniej sprzeciwiał się jeszcze w połwie lat ’90 tych dyrektor Teatru w Nowej Hucie – Andrzej Fedorowicz pytając wprost jaki to ma sens by dyrekcja Teatru wydawała 10 tys. zł na wyjazd zespołu do Warszawy po to by dwie panie ( reżyserka i scenografka) dostały po 500 zł nagrody. Fedorowicz miał słusznośc, ze swego punktu widzenia. Ale przecież Konkurs Teatrów Ogródkowych powstał dla tych, którzy poza instytucją teatru szukają jego źródeł. Powstał z mojej, jakże naiwnej wiary, że oto wraz z nastaniem III RP kończy się zbiurokratyzowana instytucja sztuki socjalistycznej taka jakiej genialne portrety skręcila Agnieszka Holland w „Aktorach Prowincjonalnych” czy Andrzej Wajda w „Dyrygencie” wg scenariusza Seniora.
No cóż, pomyliłem się. III RP nie stworzyła mechanizmów finansowania kultury ze źródeł poza budżetowych. Artyści też poza bardzo nielicznymi wyjątkami nie szukali sposobów na zracjonalizowanie funkcjonowania instytucji teatralnej. Efekt jest taki, że wcale nie małe środki jakie przeznaczają rządy i samorządy na funkcjonowanie, miejskich teatrów giną w otynkowaniach, ogrzewanich, premiach kasjerek, kieszeniach pań z organizacji widowni. Dziurawe to kieszenie i nie głębokie ale każdy boi się ich oberwania: nie ma bowiem nic gorszego niż zrobić sobie wrogów z teatralnych funkcjonariuszy.
Warszawa jest tego bodaj najwyrazistszym przykładem. Dysponuje bowiem jedną z największych w Europie, jeśli nie w świecie ilością miejskich scen dramatycznych. Po reformie samorządowej pozostało ich 17 ale przecież do tej liczby trzeba dodać trzy teatry wojewódzkie (Polski, Studio i Żydowski) podległe samorządowi województwa i jeszcze cztery (Współczesny, Powszechny, Ateneum) „ministerialne” włącznie z Teatrem Narodowym. Przypomnjmy dla porównania, że niezwykle wspierająca sztukę Francja ma w Paryżu jedynie dwa Teatry dotowane: To Teatr Odeon i Komedia Francuska.Takim molochem teatralnym jakim dysponuje Warszawa zarządzać się po prostu nie da.
Najlepiej tego dowodzi fakt, że po pierwszych kontaktach z tym, skądinąd bardzo opiniotwórczym środowiskiem Prezydent Kaczyński doszedł do wniosku, że konieczne jest powołanie w Stolicy niezależnego od Biura Kultury ( podporządkowanego wiceprezydentowi) Biura Teatrów, którego szefem uczyniwszy osadzonego we wszystkich tak komunistycznych jak masońsko księżych układach Janusza Pietkiewicza -podporządkował je bezpośrednio sobie.
Wszak „Odkąd Nowosilcow wyjechał z Warszawy, nikt nie umie gustownie urządzić zabawy…”
W takich też okolicznościach pojąwszy, że samodzielna, pozbawiana bezbośrednio mafijnego finansowania przez piorące czasem w kulturze swe środki korporacje, fundacja stoi w tym kraju na z góry straconych pozycjach podjąłem się organizacji imprezy za pośrednictwem instytucji budżetowej, dla której ( jak uważałem) od przychodu ważnejsze jest racjolnalne wydawanie środków z pożytkiem dla wspólnoty lokalnej. Stąd począwszy od 31 maja 2004 godz. 19.00 i wystawienia przez Teatr Kanon z Bydgoszczy „Świeczka zgasła” zacząłem w postępie geometryczym podnosić frekwencję na ogródkowych imprezach.
Tendencja wzrostowa trwała przez trzy lata, dopóki przez nowe władze Hanny Gronkiewicz i wnuka komunistycznego sługusa jakim przez cały czas PRLi był Lesław M. – Wojciecha Bartelskiego zręcznie lawirującego miedzy PIS-em a Platformą nowożytnego „aparatczyka” – siłą nie została zatrzymana.
I tak to XIII KTO wyznaczać zaczęło liczenie publiczności. Tej w Dolinie[1] i tej jeszcze, która ( tam zresztą jeszcze nawykowo za pieniądze) występowała w Lapidarium[2].
Na finały XIII Konkursu Teatrów Ogródkowych w Dolinie Szwajcarskiej złożyły się występy[3] Po czym ogłoszono wyniki XIII Konkursu Teatrów Ogródkowych. 30 sierpnia 2004 gośiem finału: była Anna
Chodakowska, która recitalem poetyckim „Otto” umilała czas publiczności oczekującej na werdykt jury.
Instrumenty zostały pozbierane. XIII Konkurs Teatrów dobiegł końca. Frekwencja na samych finałach sięgnęła 5 tys. osób. Werdykt był następujący: WERDYKT JURY XIII KONKURSU TEATRÓW OGRÓDKOWYCH Jury: Grażyna Barszczewska – Przewodnicząca: Jerzy Derfel, Maciej Nowak i Anna Retmaniak postanowiło przyznać: I. Nagrodę „Wielką Ogródkową” – Teatrowi Muzycznemu z Gdyni za „Roxi Bar, reż. Anna Kękuś,
II. Nagrodę „Dużą Ogródkową”- Teatrowi Rampa z Warszawy za „Love, reż. Andrzej Strzelecki,
III oraz trzy równorzędne Nagrody „Małe Ogródkowe”:
Teatrowi Piosenki z Warszawy za „Odrobina piosenki na co dzień, konsultacje Magda Umer;
Teatrowi Mżonca z Warszawy za „Cud miód malina dziewice czyli Dziewczyny do wzięcia, reż. Zespół;
Teatrowi Alternatywa z Warszawy „Czekałem na ciebie, reż. Piotr Rzymyszkiewicz, Tomasz Zaród
WERDYKT PUBLICZNOŚCI XIII KONKURSU TEATRÓW OGRÓDKOWYCH był bardzo podobny z nieco tylko odmienioną kolejnością:
I Teatr Piosenki z Warszawy Odrobina piosenki na co dzień, konsultacje: Magda Umer
II Teatr Muzyczny z Gdyni Roxi Bar, reż. Anna Kękuś
III Teatr Dramatyczny z Elbląga Psychoterapia, czyli seks w życiu człowieka, reż. Jacek Chmielnik
Na Finale po przedstawieniu Ani Chodaowskiej nagrody ( już po raz drugi) wręczał wiceprezydent czyli Andrzej Urbański.
Było to dość zabawne patrzeć przy tym nie nieszczęsnego Jarosława Zielińskiego, z podsuwalskiej Szwajcarii ( może dlatego tak lękał się naszej Doliny), który nic nie rozumiawszy z idei konkursu zastanawiał się jedynie, co ja z tego mam, a że sam swoich profitów nie widział unikał jakiegokolwie kontatu z imprezą.
Zwiedziawszy się jednak, że prezydent mnie „zaszczyca” przybiegł na dwóch łapkach i grzecznie wygłaszał éloge na moją cześć.
Mówiąc szczerze to bardziej takich „burków” – niż kundelka jednej z wiernych audytorek miałem w oczach pisząc tekst do wrześniowego programu Doliny 2003:
[1] 7 czerwca 2004 godz.19.00, Teatr Maska (Jelenia Góra) -„W starym kinie?… czyli zwierzenia dublera”
14 czerwca 2004 godz. 19.00, Centrum Kultury Teatr (Grudziądz) – „Karol”
21 czerwca 2004 godz. 19.00, Piwnica przy krypcie (Szczecin) – „Tlen”
28 czerwca 2004 godz.19.00, Agencja Artystyczna Art-D (Warszawa) – „Jak zjadłem psa”
5 lipca 2004 godz. 19.00,Teatr Alternatywa (Warszawa)
„Czekałem na ciebie”
5 lipca 2004 godz. 20.30, Teatr Piosenki (Warszawa) – „Odrobina piosenki na co dzień”
12 lipca 2004 godz. 19. 00, Teatr Władca Lalek (Słupsk) – „Nie tylko dla mężczyzn”
19 lipca 2004 godz. 19. 00, Unia Teatr Niemożliwy (Warszawa) – „Szopka Don Cristobala”
26 lipca 2004 godz.19. 00, Teatr im. T-34 (Warszawa) – „Pancerni”
2 sierpnia 2004 godz. 19. 00, Teatr De Legacja (Białystok) -„Striptiz emocjonalny, czyli seks na walizkach”
9 sierpnia 2004 godz. 19. 00, Teatr Lalek Pleciuga (Szczecin) – „Duvelor albo Farsa o starym diable”
16 sierpnia 2004 godz. 19. 00, Teatr Mżonca (Warszawa) „Cud miód malina dziewice, czyli Dziewczyny do wzięcia”
[2] 11 lipca 2004 godz. 19.00,Teatr Piosenki (Warszawa) – „Odrobina piosenki na co dzień”
18 lipca 2004 godz. 19.00, Teatr Forum (Łódź) – „Wesołych Świąt”
25 lipca 2004 godz. 19. 00,Teatr HIZOP (Kraków) – „Ecce Homo”
8 sierpnia 2004 godz. 19. 00, Studio Teatr Test (Warszawa) – „Sklepy cynamonowe”
15 sierpnia 2004 godz. 19. 00, Teatr 2. Strefa (Warszawa) – „Mąż i żona”
22 sierpnia 2004 godz. 19. 00,Teatr Dramatyczny (Elbląg) – „Psychoterapia, czyli seks w życiu człowieka”
[3] 23 sierpnia 2004, Psychoterapia, czyli seks w życiu człowieka, (Teatr Dramatyczny, Elbląg)
24 sierpnia 2004, Nie tylko dla mężczyzn, (Teatr Władca Lalek, Słupsk) oraz Striptiz emocjonalny czyli seks na walizkach, (Teatr De Legacja, Białystok)
25 sierpnia 2004, Czekałem na ciebie (Teatr Alternatywa, Warszawa) oraz Love, (Teatr Rampa, Warszawa),
26 sierpnia 2004, Mąż i żona, (Teatr 2. Strefa, Warszawa) oraz Roxi Bar, (Teatr Muzyczny, Gdynia)
27 sierpnia 2004, W starym kinie?… czyli zwierzenia dublera, (Teatr Maska, Jelenia Góra) oraz poza konkursem – Gwiazda kabaretu – Krzysztof Daukszewicz
28 sierpnia 2004, Ecce Homo, (Teatr HIZOP, Kraków) oraz
Odrobina piosenki na co dzień, (Teatr Piosenki, Warszawa)
29 sierpnia 2004, Pancerni, (Teatr im. T-34, Warszawa)
Oraz Cud miód malina dziewice czyli Dziewczyny do wzięcia, (Teatr Mżonca, Warszawa)
30 sierpnia 2004, I co teraz?, (Kabaret 41, Warszawa)
Tagi: Dolina Szwajcarska, Opis Obyczajów, teatr, Urbański